Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi cuoresportivo z miasteczka Szczebrzeszyn. Mam przejechane 10834.81 kilometrów w tym 961.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 15415 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cuoresportivo.bikestats.pl
  • DST 21.66km
  • Teren 14.30km
  • Czas 01:19
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 43.07km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

zdobywanie Piekiełka

Wtorek, 16 listopada 2010 · dodano: 16.11.2010 | Komentarze 4

Wtorek zapowiadał się dosyć pogodnie,od rana było piękne słońce i niebo,jak marzenie. Oczywiście zanim zebrałem się na rower,to upłynęło pół dnia,ale musiałem pozałatwiać parę spraw na mieście. I tuż przed godziną piętnastą wyruszyłem z myślą dotarcia do pewnego magicznego miejsca,które od pewnego siedzi w mojej głowie w szufladce z napisem "eksploracja"...
Początek trasy jak zwykle pod górkę,na rozruszanie myśli i rozgrzanie mięśni.
Jesień w pełni zagościła na Roztoczu i na dodatek zaczęło się robić chłodniej i mgliście. Na szczęście było jeszcze jasno i miałem zamiar wrócić do domu przed zapadnięciem ciemności. Instynkt rowerzysty podpowiedział mi o zabraniu ze sobą lampek na przód i tył mojej ukochanej...

Droga biegnąca w wąwozie w Szczebrzeszynie,tuż przy cmentarzu na wzgórzu © cuoresportivo

Drogowskazy na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Mgła coraz bardziej mleczna otaczała mnie - w taką pogodę naprawdę super jeździ się na szlakach bardziej miętkich... Podłoże w miarę suche,gdzieniegdzie niegroźne kałuże. Po drodze minął mnie samotny motocyklista,jeden z tych wypróbowujących swoje maszyny w terenie.
Zaczyna robić się mgliście na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Jako,że mam taką naturę ciągłego rozglądania się na boki podczas jazdy rowerem,to w pewnym momencie na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn zauważyłem wąwóz a w nim jakieś dość solidne małe konstrukcje architektoniczne. Było ich co najmniej trzy sztuki w wąwozie i miały jakiś metr wysokości od strony "skoczni". Ale też można było ominąć te hopki,gdyż obok był sprytnie i solidnie wyprofilowany objazd.
Hopki w wąwozie przy szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Hopka do skakania - widok od dołu - wąwóz przy szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Zatrzymałem się na chwilę na trasie w celu uzupełnienia płynów w organizmie poprzez wypicie z bidonu najlepszego izotonika na świecie w jesienne chłodne dni - soku malinowego. Rozgrzał mnie a ja porobiłem parę fotek.
Roztoczańskie klimaty - suche trawy na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Moja opona,najlepsza z najlepszych dla mnie © cuoresportivo

Rower na razie dość dzielnie znosił moją jazdę pełnym slalomem po polnej drodze. Wszystko chodziło w nim idealnie. Ostatnio postanowiłem czyścić tylko cały napęd i amortyzator oczywiście,całkowicie pomijając całą ramę i koła.
Coraz bardziej mgliście na trasie © cuoresportivo

W końcu dotarłem do północnych krańców Piekiełka - jest to rezerwat geologiczny znajdujący się na północ od Szczebrzeszyna. W tym rezerwacie znajduje się kilkadziesiąt głazów - piaskowiec batiacki. Niektóre są częściowo ukryte w ziemi i można znaleźć takie,które mają nawet 10 metrów średnicy.
Piekiełko i jego mroczne wąwozy jesienną porą © cuoresportivo

Nazwa Piekiełko wiąże się z kilkoma legendami. Jedna z nich mówi o czarcie,który ubrał się za parobka i oświadczył ładnej dziewczynie,ale ta wybrała innego i czart zezłościł się i postanowił w dniu jej ślubu z innym mężczyzną zasypać głazami kościół,w którym miała się wyjść za mąż. Niestety lecąc w południe zapiał kur we wsi i czart stracił swą moc i zrzucił kamienie na pobliskie pola. Od tamtego dnia straszy tu w południe i o północy... ale wracając do współczesnych czasów,naczytawszy się o tym magicznym miejscu pełnym wąwozów wkroczyłem dzielnie na te tereny. Wybrałem nie najlepszą porę roku i oczywiście dnia. Dzień zaczynał ustępować nocy i mgła wkradała się w wąwozy. A ja na rowerze zapędziłem się tak,że już nie było drogi powrotnej. Błoto ogromne miejscami i nie było innej opcji jego wyminięcia niż przeskoczenie lub ubabranie się w tej lepkiej mazi.
Piekiełko - popołudniową porą © cuoresportivo

Gdy robiłem zdjęcia,miałem wrażenie,że ktoś za mną stoi i za chwilę położy dłoń na moim ramieniu.To jest całkowicie inne uczucie od pozostania samemu na cmentarzu w ciemną noc. Co chwilę rozglądałem się wokół siebie i nasłuchiwałem odgłosów chodzenia po mokrych liściach...
Tylko parę czarnych ptaków przeleciało wysoko nad Piekiełkiem tak,jakby ktoś je przestraszył a one uciekały z tego miejsca zanim nastanie północ...
Piekiełko - jesiennie i mroczno w listopadowe popołudnie © cuoresportivo

Parę razy wpadłem w błoto,które bawiło się ze mną wyśmienicie i miało ubaw "po pachy" z mojej nieporadności wieczorną porą. Często prowadziłem rower. Zjeżdżałem większym wąwozem,do którego co kilkanaście metrów wpadały inne mniejsze z obu stron. Dodatkowo sam wąwóz postanowił mnie jeszcze bardziej zaskakiwać niż błoto i było dużo zakrętów. A podłoże często nierówne,dużo powalonych drzew i kamienie zdradziecko czające się na moje opony...
Ale ja parłem naprzód,ciągle oglądając się za siebie i w górę też... i te ciągłe dreszcze na całym ciele. Zdjąłem okulary,żeby mieć lepszą widoczność...
Jesienne klimaty w Piekiełku na Roztoczu © cuoresportivo

Błoto,mgła,zbliżająca się noc w nieznanym terenie,gdzie tylko mój zmysł orientacji w terenie pomagał mi w ciągłym pedałowaniu przerywanym dosyć często przeprawianiem się "skocznym" przez błota i kałuże. W duchu dziękowałem tym wszystkim,którzy wymyślili rowerowe oświetlenie...
Lampka przednia była idealna na takie żółwie tempo,do jakiego zmusił mnie zły Pan Wąwóz i natarczywe Błotko. Myśli ciągle biegły w stronę najbliższych zabudowań,do których chciałem dotrzeć zanim północ zastanie mnie w Piekiełku. Nasłuchiwałem odgłosów samochodów i wiedziałem,że gdzieś niedaleko musi być szosa... Najgorsze było wyjście z wąwozu,gdyż postanowiłem się wspiąć po jednym "mniejszym" wąwoziku - niestety pod liśćmi było błoto i buty strasznie ślizgały się pomimo dobrej podeszwy,podobno idealnie nadającej się w taki teren. w końcu wygramoliłem siebie i moją towarzyszkę słowaczkę na górę zostawiając za sobą ciemny i ponury wąwóz.
Nigdy nie chciałbym w nim zostać sam na noc w rozbitym namiocie! O nie...
Błotne jesienne zakamarki w Piekiełku © cuoresportivo

Przedzierałem się przez krzaki jeżyn,jakieś duże suche trawy a w nich wydeptane ścieżki dzikiej zwierzyny. Zauważyłem ślady ciągnika,który musiał jakoś tu dotrzeć,więc ostatkiem sił prowadziłem rower. Udało się,dotarłem do jakiejś polnej drogi,która za chwilę chowała się w najbardziej ponurym z lasów. Dodatkowo co jakiś czas na drzewach przy drodze były zaczepione jakieś ubrania. dopiero później uświadomiłem sobie,że pewnie tak oznaczają drogę rolnicy,którzy nocą wycinają drzewa w lesie... Ale umysł myśli o najgorszym,zawsze...
W końcu dotarłem do szosy. Mgła ogromna. Widoczność na 50 metrów. I tak szosą wróciłem do domu cały ubłocony. Rower nadaje się wyłącznie do porządnego mycia na myjni.
Moje butki upaprane w błotku z Piekiełka © cuoresportivo


Kategoria 0 do 30 km



Komentarze
bnegative
| 14:18 czwartek, 18 listopada 2010 | linkuj Już wiem gdzie, przy tablicy jest chyba rozjazd szlaków (gdzieś w tej okolicy odbiłem na północny zachód). Dużo śmieci leży w tych lasach w pobliżu Szczebrzeszyna, no to chyba największą uwagę zwróciłem:/
cuoresportivo
| 12:40 czwartek, 18 listopada 2010 | linkuj Do hopek najłatwiej jest trafić od strony Szczebrzeszyna. Znajdują się jeszcze na tej wybrukowanej drodze..jakieś 1,5 km od miasta. Po prawej stronie jest tablica z mapą a potem lekko pod górę będzie delikatny łuk w lewo i od wewnętrznej znajduje się las,wąwóz i hopki.. Mogę jutro przejechać się w tamto miejsce i oznaczyć wjazd. :)
bnegative
| 06:11 środa, 17 listopada 2010 | linkuj Świetne miejsce, byłem tam w tym roku 2 razy i to sam - ale w dzień! Coś Ty tam po zmierzchu robił!? Te hopki w którym dokładnie są miejscu? Bliżej Szczebrzeszyna, jeszcze przy tej parszywej kamienistej drodze?
kamiloslaw1987
| 19:01 wtorek, 16 listopada 2010 | linkuj No i krajobrazy o wiele lepsze niż w mieście portowym Puławy.
ps Opony były pod łóżkiem:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eczon
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]