Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi cuoresportivo z miasteczka Szczebrzeszyn. Mam przejechane 10834.81 kilometrów w tym 961.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 15415 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cuoresportivo.bikestats.pl
  • DST 9.20km
  • Czas 00:20
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 36.59km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

praca,tam i z powrotem...

Wtorek, 10 maja 2011 · dodano: 10.05.2011 | Komentarze 3

...bez żadnych ekscesów a jednak - widzę,że dzięki dojazdom na rowerze do pracy poprawie sobie średnią prędkość w statystykach i być może już za 3,5 roku prześcignę mojego brata - Opis linka
- byłoby zabawnie...
Przy okazji pochwalę się,w końcu to jest ta strona,na której można to robić bez bycia posądzonym o takie tam:w końcu św.Mikołaj przysłał mi chwyty od Kellysa dla mojej słowaczki. Jeszcze tylko czekam na nowy łańcuch do mojej białej zimófffki i 3 mln w totka na dobry początek. :)

Chwyty Kellys LockOn © cuoresportivo

Jak to po zimie,blask moich nieopalonych nóg był wystarczającym odblaskiem ku kierowcom.. :)
Ale,jak zwykle standardem staje się pozostawianie śladu smaru od łańcucha na lewej/prawej łydce.
Więc sezon na rowerowanie i zdobywanie nieodkrytego na Roztoczu uważam za otwarty.Szampan dopiero w weekkend będzie się lał. :)


Kategoria 0 do 30 km


  • DST 48.71km
  • Teren 9.50km
  • Czas 02:07
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 47.22km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łyse Byki

Poniedziałek, 9 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 9

Miały być Stawy Echo,ale...pognałem dalej.
Wyjazd ze Szczebrzeszyna i poprzez dolinę Wieprza i Brody Małe dotarłem do Zwierzyńca. Na obwodnicy Żurawnicy drogowcy położyli nowy asfalt - gdyby takie proste drogi byłyby w całym kraju,to pewnie kupiłbym sobie kolarzówkę i różowe wdzianka i oglądałbym Giro d'Italia na plaźmie... :)
W Zwierzyńcu minąłem jednego leśnika na motorze - obejrzał się za mną,czy przypadkiem nie chciałbym wjechać bez biletu na Gościniec Florianiecki,ale je skręciłem w prawo na drogę ciągnącą się przez las Roztoczańskiego Parku Narodowego i zatrzymałem się na chwilę na uchwycenie zieleni w kadrze mego aparatu.
Potem w Sochach chciałem skręcić w lewo w stronę lasu i jadąc czerwonym szlakiem dla pieszych,dotrzeć od wschodu na Łyse Byki. Niestety w ostatnim ułamku sekundy,przygotowując się do nagłego skrętu kierownicą w lewo,dostrzegłem ubawione towarzystwo składającego się z bardzo wielu roztoczańskich burków.. Aż taki odważny dzisiaj nie byłem,aby wjeżdżać miedzy nich... :) więc postanowiłem jechać przez wieś.

Fragment Centralnego Szlaku Rowerowego Roztocza - droga łącząca Zwierzyniec z Sochami © cuoresportivo

Fragment Centralnego Szlaku Rowerowego Roztocza - kierunek Zwierzyniec © cuoresportivo

Przystanek w pobliżu Roztoczańskiego Parku Narodowego © cuoresportivo

Przyroda w Roztoczańskim Parku Narodowym © cuoresportivo

Mapy maja to do siebie,że na większości z nich jest pokazana rzeźba terenu,aby każdy podróżnik wiedział,jakie wyzwania czekają na niego.Pominąłem ten szczegół i przez prawie całą wieś czekał mnie karkołomny podjazd. Kiepsko byłoby,gdyby z którejś bramy wyskoczył burek a ja pod górkę niby-podjeżdżam...
Góra Marchwianego niedaleko Tereszpola © cuoresportivo

W Szozdach przejechałem przez tory i po zerknięciu na mapę skierowałem się na Tereszpol...
Miejsce:okolice Lasowej Góry - widok na Roztoczański Park Narodowy © cuoresportivo

Tuż przed krzyżem znajdującym się po lewej stronie,jest polna droga pnąca się delikatnie ku niebu i po przejechaniu przez lasek na wzgórzu znalazłem się na łączce z nieziemskim widokiem na okolicę.
W dolince miejscowość Szozdy © cuoresportivo

Widok na maszt na Górze Kamienica © cuoresportivo

Polne łąki na Łysych Bykach © cuoresportivo

Reszta relacji wkrótce....
AFTER PARTY...
Miałem parę planów na powrót do miasta chrząszczów - wybrałem plan B - powrót przez Wzgórze Polak.
Żółte roztoczańskie mlecze © cuoresportivo

We wsi Szozdy skręciłem w lewo i jadąc tuż obok linii kolejowej dotarłem do górki,na której były widoczne ścieżki zjeżdżone bynajmniej nie przez babcie wracające skrótem ze sklepu,ale raczej przez extremalnych zawodników na rowerach i być może motorach.
Extremalne zjazdy na zachód od wsi Szozdy © cuoresportivo

Aby dostać się na drugą stronę należy przejechać jeszcze kilkaset metrów i wjeżdża się na most,pod którym biegnie linia kolejowa. Na miejscu zastałem sporą ilość szczegółów w postaci butelek i puszek po imprezach na powietrzu tutejszej młodzieży. :)
Fragment linii kolejowej pomiędzy Szozdami a Tereszpolem Biłgorajskim © cuoresportivo

Dalej już było prosto,gdyż jechałem wg znaków żółtego szlaku rowerowego.
Gdzieś na żółtym szlaku rowerowym,na zachód od wsi Poręby © cuoresportivo

Żółty szlak rowerowy - kierunek na wzgórze Polak © cuoresportivo

I tak dotarłem na Wzgórze Polak a właściwie tylko przejeżdżając obok niego,gdyż czas naglił.
Wież niedaleko Panasówki © cuoresportivo

I na deser zostawiłem sobie kilkukilometrowy zjazd asfaltem do Zwierzyńca...


Kategoria od 30 do 50 km


  • DST 31.69km
  • Teren 8.90km
  • Czas 01:30
  • VAVG 21.13km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

jaki jest najwspanialszy dźwięk na świecie...?

Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 4

...dźwięk wpinania butów w pedały spd! :)
Tak,zaznałem dzisiaj tego uczucia podczas krótkiej wycieczki po okolicy. Chciałem znaleźć taką krótką kilkunastokilometrową trasę na sprawdzanie możliwości swojego organizmu..
Najpierw szosą przez Brody Małe kierowałem się w stronę Zwierzyńca i już w Żurawnicy musiałem zatrzymać się,gdyż drogowcy wymieniają nawierzchnię. Następnie po dojechaniu do Zwierzyńca kolejny przystanek - znowu robotnicy ustawili sygnalizatory i ruch wahadłowy - chcą pewnie zdążyć przed wakacjami ze wszystkimi remontami.
No i standardowo wylądowałem nad Stawami Echo. :))
Kusiło mnie przejechanie się Gościńcem Florianieckim,ale napięty terminarz oraz mus zakupienia stosownego biletu,spowodowały odłożenie tego na następny raz.
Ogólnie jechało mi się bardzo przyjemnie,już w krótkich spodenkach i w koszulce,i nawet silniejszy wiatr nie zmienił moich doznań.
A rower? Coś mi stuka "łagodnie" w suporcie i muszę wyregulować porządnie przednią przerzutkę,gdyż dzisiaj miała focha i nie zawsze chciała przerzucić łańcuch na największy blat w korbie.
Kolejny raz przekonuję się o tym,że im wyższa klasa napędu,tym bardziej bezproblemowa jazda.

Samotna wysepka na Stawach Echo w Zwierzyńcu © cuoresportivo

My bike nad Stawami Echo © cuoresportivo

Fragment ścieżki na skarpie nad Stawami Echo © cuoresportivo

My bike na plaży nad Stawami Echo © cuoresportivo

Plaża nad Stawami Echo w Zwierzyńcu © cuoresportivo

Ze Zwierzyńca też wracałem szosą,lecz przed Brodami Małymi wjechałem na szutrową polną drogę i przez moment pędziłem wzdłuż torów przy Terminalu Przeładunkowym.
A potem skręciłem w prawo na wschód w stronę wzgórz przy Żurawnicy.
Gdzieś w Żurawnickim Lesie na wschód od Wieprza © cuoresportivo

Zjazd ze wzgórza do doliny Wieprza © cuoresportivo

Roztoczańskie klimaty wiosenną porą - Żurawnicki Las © cuoresportivo

Powrót przez Tworyczowski Las i Lipowiec,dalej zjeżdżając z Brodzkiej Góry i kierując się do Szczebrzeszyna.


Kategoria od 30 do 50 km


  • DST 9.19km
  • Czas 00:23
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 30.72km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

do i z pracy

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 5

Pierwszy raz w tym roku,ale nie ostatni pojechałem rowerem do firmy. Niestety w Kellysie jeszcze słychać echa ostatniego błotnistego wypadu do Zwierzyńca. Koniecznie muszę go rozebrać na drobne części i dokładnie wyczyścić...
Ale w drodze jest nowy sprzęt,niskobudżetowy,do dojazdów do pracy i po Kasztelana do sklepu. :)


Kategoria 0 do 30 km


  • DST 43.16km
  • Teren 14.50km
  • Czas 02:58
  • VAVG 14.55km/h
  • VMAX 34.94km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

błoto,dużo błota

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 8

Dzisiaj BŁOTO grało pierwsze skrzypce,było na każdym szlaku,na każdej części roweru i ubrania,bardziej wsysające opony i takie delikatnie zaznaczające swoją obecność...
Początek był dość spokojny i nie zapowiadał tego,co miało czekać na trasie.
Wycieczka w większej grupie,wśród pasjonatów z roztoczemtb.pl.
Trasa Szczebrzeszyn - Kawęczynek baaardzo UBŁOCONA. Sam początek szlaku ułożony z betonowych kostek,więc mało BŁOTA,ale za to nieźle trzęsie rowerem - bardziej niż jeżdżąc po kostce brukowej.Po jakichś 1500 metrów szlaku wjężdża się na najnormalniejszą polną drogę i tu zaczyna się dramat - BŁOTO,dużo BŁOTA tak zapychającego opony,że jazda w takich warunkach jest niemożliwa. Nawet Czarny Rycerz w Czarnej Zbroi z pewnej telewizyjnej reklamy nie dałby rady. Momentami musiałem nieść swoją maszynę,gdyż BŁOTO zapychało wszystkie obracające się części i trzeba było ciągnąć za sobą rower. Kurczę,tyle BŁOTNISTEJ mazi już dawno nie widziała moja słowaczka.
W końcu udało mi się dotrzeć na spotkanie z resztą pasjonatów i postanowiliśmy w takich BŁOTNISTYCH warunkach dotrzeć do najbliższego asfaltu i na nim popedałować do Zwierzyńca.

Na czerwonym zabłoconym szlaku pomiędzy Szczebrzeszynem a Kawęczynkiem © cuoresportivo

W wąwozie niedaleko Kawęczyna © cuoresportivo

Roztoczańskie błoto na moich spodenkach © cuoresportivo

W trakcie teleportacji na Piaseczną Górę © cuoresportivo

Czerwony szlak między Szczebrzeszynem a Kawęczynkiem © cuoresportivo

Wszędobylskie błoto na roztoczańskim szlaku wczesną wiosną © cuoresportivo

Samotne drzewo na roztoczańskim szlaku © cuoresportivo

Nawet na chwilę dotarliśmy na skraj Piekiełka,ale tak tam nawet strach o tej porze wjechać,gdyż wiązałoby się to z noszeniem roweru na plecach i brodzeniem po kolana w błocie i wodzie spływającej w każdym wąwozie - ale jeszcze miesiąc i będziemy eksplorować to miejsce.
Tak wygląda rower po przejechaniu jakiegokolwiek polnego lub leśnego szlaku wczesną wiosną © cuoresportivo

Na szosę wjechaliśmy poprzez długi wąwóz w miejscowości Kawęczyn.
Rowery górskie w swoim żywiole © cuoresportivo

Dalej utwardzoną drogą dostaliśmy się do bram Roztoczańskiego Parku Narodowego i w związku z tym,że na jego terenie jest absolutny zakaz jazdy rowerem oprócz wyznaczonych ścieżek,musieliśmy użyć teleportacji i po wciśnięciu czerwonego przycisku znaleźliśmy się na Piasecznej Górze,z której roztaczał się wspaniały widok na lasy przy Zwierzyńcu.
Na szczycie Piasecznej Góry w Zwierzyńcu © cuoresportivo

Widok z Piasecznej Góry na Zwierzyniec © cuoresportivo

Widok z Bukowej Góry na okolice Zwierzyńca © cuoresportivo

Okolice Roztoczańskiego Parku Narodowego © cuoresportivo

Roztoczańska dolina wczesną wiosną © cuoresportivo

Błoto wszędzie pozostawiało swój ślad © cuoresportivo

Na sam koniec połowa grupy zajechała na myjnie w Brodach Małych. :)
Odpoczynek górskich rumaków w okolicach Roztoczańskiego Parku Narodowego © cuoresportivo

Wjazd na Bukową Górę od południowej strony © cuoresportivo

BŁOTO RULEZ...


Kategoria od 30 do 50 km


  • DST 37.15km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 40.12km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

samotny rajd na Wzgórze Polak

Środa, 9 marca 2011 · dodano: 09.03.2011 | Komentarze 3

W końcu udało mi się wygospodarować trochę czasu i wsadzić swoje cztery litery na rowerowe siodełko..
Tak sobie pomyślałem,że fajnie byłoby stworzyć listę kilku lub kilkunastu miejsc godnych zobaczenia przez potencjalnego podróżnika przybywającego na Roztocze. Jednym z takich miejsc jest Wzgórze Polak znajdujące się w pobliżu trasy Biłgoraj - Zwierzyniec,jakieś cztery kilometry od tego ostatniego. Do wzgórza prowadzi żółty szlak rowerowy na granicy lasu,który należy do Roztoczańskiego Parku Narodowego a więc każda próba wkroczenia na te tereny może wiązać się ze spotkaniem strażników leśnych i zmniejszenie zawartości swojego portfela - oczywiście odnosi się to do rowerzystów.
Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na lasy północnej części Puszczy Solskiej.
To tyle suchych informacji...
A jazda na rowerze? O pierwszych kilku kilometrach wolę zapomnieć - totalny brak kondycji po zimie połączony z rozwijającym się łasucholizmem i dodatkowo wiatrem wiejącym akurat z tego kierunku,gdzie zmierzałem,to wszystko spowodowało,że czułem się jakbym płuca zostawił gdzieś bardzo daleko i nie wiedział gdzie.
Czerwone wino też nie poprawia kondycji. :)
Dopiero w Zwierzyńcu poziom bicia mojego serca spadł do jakichś 289 uderzeń na minutę i dopiero sobie uświadomiłem,że teraz czeka mnie kilkukilometrowy podjazd pod Panasówkę. Na szczęście płuca mnie dogoniły i cały mechanizm "ja i rower" zmierzał w kierunku Wzgórza Polak.
Trasa Zwierzyniec - Biłgoraj należy do raczej ruchliwszych i nie polecam jeżdżenia tam z zamkniętymi oczami i z piwem w ręku.
Jako,że obecnie jestem w trakcie budowania z różnych części drugiego roweru przeznaczonego do dojazdów do pracy i po Kasztelana do sklepu,toteż temat zmiany amortyzatora w Kellysie zostaje odłożony na okres letni. Chyba,że podkradnę się do miejsca,gdzie mój Młodszy Brat trzyma swojego Kellysa z cudownie białą Rebą i... :)

Na Wzgórzu Polak niedaleko Panasówki © cuoresportivo

Pomnik na Wzgórzu Polak niedaleko Panasówki © cuoresportivo

Widok ze Wzgórza Polak na Lipowiec i Górę Tałandy © cuoresportivo

Pomnik na Wzgórzu Polak © cuoresportivo

Moja Kelly odpoczywająca po śnieżnym podjeździe na Wzgórze Polak © cuoresportivo

Krótki odpoczynek na Wzgórzu Polak © cuoresportivo

Zimozielony barwinek czekający na wiosnę © cuoresportivo

Samotny Czarny Rycerz przy swoim rumaku © cuoresportivo

Widok ze Wzgórza Polak na Hedwiżyn © cuoresportivo

...a niebo dzisiaj było tak niebieskie,jak marzenia... © cuoresportivo

Góra Kamienica i wieża na niej © cuoresportivo

Wzgórze Polak od zachodniej strony © cuoresportivo

Może i chwila już jest zbyt późna,ale moim postanowieniem na ten rok jest jeszcze więcej jeździć,niż rok temu,więcej robić fotek(najgorszy ból wożenia lustrzanki ze sobą,to jej waga - dopiero po powrocie do domu i zrzuceniu fotek do komputera,cała niechęć znika i pojawia się rowerowy banan :))...aby potem zimą wracać do miejsc,które odwiedziło się na rowerze.
Plany wystartowania w maratonie w Nałęczowie też odkładam na następny rok,więc wszyscy chcący uczestniczyć w tej imprezie mogą spać spokojnie. :)))


Kategoria od 30 do 50 km


  • DST 60.40km
  • Czas 02:35
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 35.58km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

być jak Clint Eastwood...

Wtorek, 8 lutego 2011 · dodano: 08.02.2011 | Komentarze 5

"...czasami spotykasz na swojej drodze kogoś,kogo lepiej nie drażnić - to ja..."
Słowa Clinta Eastwooda mógłbym odnieść do dzisiejszej sytuacji pogodowej a w szczególności do tego jednego bardzo denerwującego czynnika zimowo - wiosennej aury - wiatru.. Wiał z każdej strony,z przodu,z tyłu,z boku,z góry. Najgorsze były te boczne podmuchy,dość silne na otwartych przestrzeniach. Kto dziś jeździł,ten wie.
A na Roztoczu pomimo pięknej pogody przeszkadzał jedynie wiatr..
Hardcorem byłby ten,kto zdecydowałby się jeździć na rowerze bez trzymanki. :)

Las w Roztoczańskim Parku Narodowym © cuoresportivo

Myślałem,że jak wjadę w las,to przestanie wiać - to było złudzenie. Oprócz tego w lesie leży jeszcze dużo śniegu,nie wszędzie,i czuć bardzo chłodne powietrze wjeżdżając pomiędzy drzewa.
Zabroniony wjazd na Górę Obrocz w Roztoczańskim Parku Narodowym © cuoresportivo

Mój ulubiony motyw - mech w lesie © cuoresportivo

Wziąłem ze sobą dwa bidony - jeden z napojem dla mnie a drugi ze zwykłą wodą ,włożony w uchwyt,na roztoczańskie burki. Prawdziwe ich watahy ostatnio widzę wałęsające się bez celu po okolicy.
Pojazd strudzonego wędrowca © cuoresportivo

Droga w Roztoczańskim Parku Narodowym między Zwierzyńcem a Józefowem © cuoresportivo

Dziwny drewniany budynek przy stacji Józefów Roztoczański © cuoresportivo

Cel wycieczki został osiągnięty,chociaż nie zrobiłem w Józefowie żadnego zdjęcia.
"Józefów wita" - w pobliżu Józefowa Roztoczańskiego © cuoresportivo

Droga w Roztoczańskim Parku Narodowym © cuoresportivo

Wody na jezdni było sporo,szczególnie na odcinku leśnym między Zwierzyńcem a Józefowem Roztoczańskim. Topniejącego śniegu na poboczu całkiem sporo. I oczywiście pełno dziur w jezdni - a najgorsze są te wypełnione wodą...
Kapliczka przy drodze niedaleko Leśniczówki Kruglik w Roztoczańskim Parku Narodowym © cuoresportivo

Dzisiaj bardzo ciężko jechało się,wiatr był zdecydowanym liderem w przeszkadzaniu samotnemu rowerzyście. W Kellysie coś zaczyna mi piszczeć,być może od strony korby idzie ten dźwięk.Muszę to sprawdzić.


Kategoria od 50 do 75 km


  • DST 27.56km
  • Czas 01:09
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 36.25km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

a na roztoczańskiej połaci...

Poniedziałek, 7 lutego 2011 · dodano: 07.02.2011 | Komentarze 2

Pierwszy raz w tym roku i od razu z pełną mocą. Dwa miesiące bez roweru i akurat wybrałem taki dzień,w którym wiatr szalał i z każdej strony napierał na mnie..
Ale pierwsze metry przejechane na rowerze po raz kolejny pokazały mi,że kocham ten sport!
Napęd przesmarowany i dokładnie wyczyszczony działał niczym szwajcarski scyzoryk - i tak powinno być zawsze.
A sama dzisiejsza jazda - na szosie w miarę sucho,ale odcinek drogi od Zwierzyńca do Stawów Echo prowadzący przez lasy,z mokrym podłożem i śniegiem na poboczu. I ten chłód wiejący spomiędzy drzew - zima wciąż jest na Roztoczu.
Powoli trwa budowanie pojazdu na dojazdy do pracy,takiego nie rzucającego się w oczy potencjalnym łobuzom..
Aha,roztoczańskie burki budzą się z zimowego snu.. :)

Fragment plaży nad Stawami Echo © cuoresportivo

Stawy Echo zimową porą po spuszczeniu wody © cuoresportivo

Fragment ścieżki nad Stawami Echo © cuoresportivo

Zaproszenie do wjazdu do lasu - okolice Stawów Echo w pobliżu Zwierzyńca © cuoresportivo

Jesienne klimaty w samym środku zimy © cuoresportivo

Na tarasie widokowym nad Stawami Echo © cuoresportivo

Wejście na teren Stawów Echo w Zwierzyńcu © cuoresportivo

Stawy Echo zimową porą - po jesiennym spuszczeniu z nich wody © cuoresportivo

Prawie,jak jesień a to dopiero luty © cuoresportivo

Małe wariacje na temat tego,co dotykają opony © cuoresportivo


Kategoria 0 do 30 km


  • DST 14.68km
  • Teren 8.70km
  • Czas 00:57
  • VAVG 15.45km/h
  • VMAX 24.54km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Poniedziałek, 13 grudnia 2010 · dodano: 13.12.2010 | Komentarze 5

Musiałem,po prostu musiałem to zrobić. Zbyt długo nie jeździłem, zbyt dużo wpisów na bikestats przeczytałem, abym całą zimę przesiedział w ciepłym domu i jeździł tylko samochodem... Temperatura raczej mroźna z tendencją do bardzo mroźnej. Sytuacja na drogach głównych dobra, na tych pozostałych drugorzędnych - średnio kiepska, gdyż pod świeżym śniegiem kryje się zdradliwa lodowa powierzchnia i jazda w takich warunkach wymaga maksymalnego skupienia. Nie rozglądania się na boki, co w moim przypadku jest dosyć trudne. Ale udało się - bez żadnej wywrotki wróciłem do miejsca, skąd wyruszyłem...

Widok na Górę Brodzką od strony Brodów Małych © cuoresportivo

Ubrany byłem raczej ciepło,przynajmniej tak mi się wydawało - po pół godzinie zaczęło się mrowienie w palcach. Próbowałem je rozgrzewać a nawet stukałem nimi o dźwignie hamulców.. Na nic to się zdało. Dopiero w domu udało mi się jakoś rozgrzać.
Dzika róża zimową pora na Roztoczu © cuoresportivo

Widok z Brodzkiej Góry na dolinę Wieprza © cuoresportivo

Droga na Lipowiec w pobliżu Góry Brodzkiej © cuoresportivo

Krajobraz wszędzie taki sam, biało-szary i ponury szczególnie, gdy brak jest słońca na niebie.
Dolina Wieprza i mnóstwo drobnych potoków © cuoresportivo

Wieprz zimową porą na Roztoczu © cuoresportivo

Most na rzece Wieprz na Roztoczu © cuoresportivo

Dolina Wieprza przykryta białym puchem - Roztocze Zachodnie © cuoresportivo


Kategoria 0 do 30 km


  • DST 21.66km
  • Teren 14.30km
  • Czas 01:19
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 43.07km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman
  • Aktywność Jazda na rowerze

zdobywanie Piekiełka

Wtorek, 16 listopada 2010 · dodano: 16.11.2010 | Komentarze 4

Wtorek zapowiadał się dosyć pogodnie,od rana było piękne słońce i niebo,jak marzenie. Oczywiście zanim zebrałem się na rower,to upłynęło pół dnia,ale musiałem pozałatwiać parę spraw na mieście. I tuż przed godziną piętnastą wyruszyłem z myślą dotarcia do pewnego magicznego miejsca,które od pewnego siedzi w mojej głowie w szufladce z napisem "eksploracja"...
Początek trasy jak zwykle pod górkę,na rozruszanie myśli i rozgrzanie mięśni.
Jesień w pełni zagościła na Roztoczu i na dodatek zaczęło się robić chłodniej i mgliście. Na szczęście było jeszcze jasno i miałem zamiar wrócić do domu przed zapadnięciem ciemności. Instynkt rowerzysty podpowiedział mi o zabraniu ze sobą lampek na przód i tył mojej ukochanej...

Droga biegnąca w wąwozie w Szczebrzeszynie,tuż przy cmentarzu na wzgórzu © cuoresportivo

Drogowskazy na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Mgła coraz bardziej mleczna otaczała mnie - w taką pogodę naprawdę super jeździ się na szlakach bardziej miętkich... Podłoże w miarę suche,gdzieniegdzie niegroźne kałuże. Po drodze minął mnie samotny motocyklista,jeden z tych wypróbowujących swoje maszyny w terenie.
Zaczyna robić się mgliście na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Jako,że mam taką naturę ciągłego rozglądania się na boki podczas jazdy rowerem,to w pewnym momencie na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn zauważyłem wąwóz a w nim jakieś dość solidne małe konstrukcje architektoniczne. Było ich co najmniej trzy sztuki w wąwozie i miały jakiś metr wysokości od strony "skoczni". Ale też można było ominąć te hopki,gdyż obok był sprytnie i solidnie wyprofilowany objazd.
Hopki w wąwozie przy szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Hopka do skakania - widok od dołu - wąwóz przy szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Zatrzymałem się na chwilę na trasie w celu uzupełnienia płynów w organizmie poprzez wypicie z bidonu najlepszego izotonika na świecie w jesienne chłodne dni - soku malinowego. Rozgrzał mnie a ja porobiłem parę fotek.
Roztoczańskie klimaty - suche trawy na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn © cuoresportivo

Moja opona,najlepsza z najlepszych dla mnie © cuoresportivo

Rower na razie dość dzielnie znosił moją jazdę pełnym slalomem po polnej drodze. Wszystko chodziło w nim idealnie. Ostatnio postanowiłem czyścić tylko cały napęd i amortyzator oczywiście,całkowicie pomijając całą ramę i koła.
Coraz bardziej mgliście na trasie © cuoresportivo

W końcu dotarłem do północnych krańców Piekiełka - jest to rezerwat geologiczny znajdujący się na północ od Szczebrzeszyna. W tym rezerwacie znajduje się kilkadziesiąt głazów - piaskowiec batiacki. Niektóre są częściowo ukryte w ziemi i można znaleźć takie,które mają nawet 10 metrów średnicy.
Piekiełko i jego mroczne wąwozy jesienną porą © cuoresportivo

Nazwa Piekiełko wiąże się z kilkoma legendami. Jedna z nich mówi o czarcie,który ubrał się za parobka i oświadczył ładnej dziewczynie,ale ta wybrała innego i czart zezłościł się i postanowił w dniu jej ślubu z innym mężczyzną zasypać głazami kościół,w którym miała się wyjść za mąż. Niestety lecąc w południe zapiał kur we wsi i czart stracił swą moc i zrzucił kamienie na pobliskie pola. Od tamtego dnia straszy tu w południe i o północy... ale wracając do współczesnych czasów,naczytawszy się o tym magicznym miejscu pełnym wąwozów wkroczyłem dzielnie na te tereny. Wybrałem nie najlepszą porę roku i oczywiście dnia. Dzień zaczynał ustępować nocy i mgła wkradała się w wąwozy. A ja na rowerze zapędziłem się tak,że już nie było drogi powrotnej. Błoto ogromne miejscami i nie było innej opcji jego wyminięcia niż przeskoczenie lub ubabranie się w tej lepkiej mazi.
Piekiełko - popołudniową porą © cuoresportivo

Gdy robiłem zdjęcia,miałem wrażenie,że ktoś za mną stoi i za chwilę położy dłoń na moim ramieniu.To jest całkowicie inne uczucie od pozostania samemu na cmentarzu w ciemną noc. Co chwilę rozglądałem się wokół siebie i nasłuchiwałem odgłosów chodzenia po mokrych liściach...
Tylko parę czarnych ptaków przeleciało wysoko nad Piekiełkiem tak,jakby ktoś je przestraszył a one uciekały z tego miejsca zanim nastanie północ...
Piekiełko - jesiennie i mroczno w listopadowe popołudnie © cuoresportivo

Parę razy wpadłem w błoto,które bawiło się ze mną wyśmienicie i miało ubaw "po pachy" z mojej nieporadności wieczorną porą. Często prowadziłem rower. Zjeżdżałem większym wąwozem,do którego co kilkanaście metrów wpadały inne mniejsze z obu stron. Dodatkowo sam wąwóz postanowił mnie jeszcze bardziej zaskakiwać niż błoto i było dużo zakrętów. A podłoże często nierówne,dużo powalonych drzew i kamienie zdradziecko czające się na moje opony...
Ale ja parłem naprzód,ciągle oglądając się za siebie i w górę też... i te ciągłe dreszcze na całym ciele. Zdjąłem okulary,żeby mieć lepszą widoczność...
Jesienne klimaty w Piekiełku na Roztoczu © cuoresportivo

Błoto,mgła,zbliżająca się noc w nieznanym terenie,gdzie tylko mój zmysł orientacji w terenie pomagał mi w ciągłym pedałowaniu przerywanym dosyć często przeprawianiem się "skocznym" przez błota i kałuże. W duchu dziękowałem tym wszystkim,którzy wymyślili rowerowe oświetlenie...
Lampka przednia była idealna na takie żółwie tempo,do jakiego zmusił mnie zły Pan Wąwóz i natarczywe Błotko. Myśli ciągle biegły w stronę najbliższych zabudowań,do których chciałem dotrzeć zanim północ zastanie mnie w Piekiełku. Nasłuchiwałem odgłosów samochodów i wiedziałem,że gdzieś niedaleko musi być szosa... Najgorsze było wyjście z wąwozu,gdyż postanowiłem się wspiąć po jednym "mniejszym" wąwoziku - niestety pod liśćmi było błoto i buty strasznie ślizgały się pomimo dobrej podeszwy,podobno idealnie nadającej się w taki teren. w końcu wygramoliłem siebie i moją towarzyszkę słowaczkę na górę zostawiając za sobą ciemny i ponury wąwóz.
Nigdy nie chciałbym w nim zostać sam na noc w rozbitym namiocie! O nie...
Błotne jesienne zakamarki w Piekiełku © cuoresportivo

Przedzierałem się przez krzaki jeżyn,jakieś duże suche trawy a w nich wydeptane ścieżki dzikiej zwierzyny. Zauważyłem ślady ciągnika,który musiał jakoś tu dotrzeć,więc ostatkiem sił prowadziłem rower. Udało się,dotarłem do jakiejś polnej drogi,która za chwilę chowała się w najbardziej ponurym z lasów. Dodatkowo co jakiś czas na drzewach przy drodze były zaczepione jakieś ubrania. dopiero później uświadomiłem sobie,że pewnie tak oznaczają drogę rolnicy,którzy nocą wycinają drzewa w lesie... Ale umysł myśli o najgorszym,zawsze...
W końcu dotarłem do szosy. Mgła ogromna. Widoczność na 50 metrów. I tak szosą wróciłem do domu cały ubłocony. Rower nadaje się wyłącznie do porządnego mycia na myjni.
Moje butki upaprane w błotku z Piekiełka © cuoresportivo


Kategoria 0 do 30 km