Info

Suma podjazdów to 15415 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2021, Czerwiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 0
- 2017, Maj4 - 0
- 2016, Maj1 - 0
- 2016, Marzec2 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Wrzesień8 - 0
- 2015, Sierpień15 - 0
- 2015, Lipiec21 - 0
- 2015, Czerwiec21 - 5
- 2015, Maj10 - 2
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2014, Październik10 - 0
- 2014, Wrzesień3 - 0
- 2014, Sierpień11 - 1
- 2014, Lipiec7 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj6 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec17 - 2
- 2014, Luty3 - 0
- 2014, Styczeń3 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Wrzesień6 - 0
- 2013, Sierpień16 - 2
- 2013, Lipiec1 - 0
- 2013, Czerwiec10 - 1
- 2013, Maj5 - 2
- 2013, Kwiecień5 - 3
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad14 - 1
- 2012, Październik8 - 1
- 2012, Wrzesień7 - 1
- 2012, Sierpień16 - 26
- 2012, Lipiec21 - 16
- 2012, Czerwiec11 - 3
- 2012, Maj5 - 1
- 2012, Marzec5 - 4
- 2011, Listopad2 - 2
- 2011, Październik2 - 4
- 2011, Wrzesień9 - 8
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec9 - 15
- 2011, Czerwiec11 - 22
- 2011, Maj10 - 30
- 2011, Kwiecień2 - 9
- 2011, Marzec2 - 11
- 2011, Luty2 - 7
- 2010, Grudzień1 - 5
- 2010, Listopad4 - 7
- 2010, Październik2 - 4
- 2010, Wrzesień9 - 9
- 2010, Sierpień7 - 6
- 2010, Lipiec10 - 18
- 2010, Czerwiec5 - 15
- 2010, Maj7 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 4
- 2010, Marzec9 - 8
- 2010, Luty5 - 3
- 2010, Styczeń3 - 1
- DST 9.20km
- Czas 00:20
- VAVG 27.60km/h
- VMAX 36.59km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
praca,tam i z powrotem...
Wtorek, 10 maja 2011 · dodano: 10.05.2011 | Komentarze 3
...bez żadnych ekscesów a jednak - widzę,że dzięki dojazdom na rowerze do pracy poprawie sobie średnią prędkość w statystykach i być może już za 3,5 roku prześcignę mojego brata - Opis linka
- byłoby zabawnie...
Przy okazji pochwalę się,w końcu to jest ta strona,na której można to robić bez bycia posądzonym o takie tam:w końcu św.Mikołaj przysłał mi chwyty od Kellysa dla mojej słowaczki. Jeszcze tylko czekam na nowy łańcuch do mojej białej zimófffki i 3 mln w totka na dobry początek. :)Chwyty Kellys LockOn
© cuoresportivo
Jak to po zimie,blask moich nieopalonych nóg był wystarczającym odblaskiem ku kierowcom.. :)
Ale,jak zwykle standardem staje się pozostawianie śladu smaru od łańcucha na lewej/prawej łydce.
Więc sezon na rowerowanie i zdobywanie nieodkrytego na Roztoczu uważam za otwarty.Szampan dopiero w weekkend będzie się lał. :)
- DST 48.71km
- Teren 9.50km
- Czas 02:07
- VAVG 23.01km/h
- VMAX 47.22km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
Łyse Byki
Poniedziałek, 9 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 9
Miały być Stawy Echo,ale...pognałem dalej.
Wyjazd ze Szczebrzeszyna i poprzez dolinę Wieprza i Brody Małe dotarłem do Zwierzyńca. Na obwodnicy Żurawnicy drogowcy położyli nowy asfalt - gdyby takie proste drogi byłyby w całym kraju,to pewnie kupiłbym sobie kolarzówkę i różowe wdzianka i oglądałbym Giro d'Italia na plaźmie... :)
W Zwierzyńcu minąłem jednego leśnika na motorze - obejrzał się za mną,czy przypadkiem nie chciałbym wjechać bez biletu na Gościniec Florianiecki,ale je skręciłem w prawo na drogę ciągnącą się przez las Roztoczańskiego Parku Narodowego i zatrzymałem się na chwilę na uchwycenie zieleni w kadrze mego aparatu.
Potem w Sochach chciałem skręcić w lewo w stronę lasu i jadąc czerwonym szlakiem dla pieszych,dotrzeć od wschodu na Łyse Byki. Niestety w ostatnim ułamku sekundy,przygotowując się do nagłego skrętu kierownicą w lewo,dostrzegłem ubawione towarzystwo składającego się z bardzo wielu roztoczańskich burków.. Aż taki odważny dzisiaj nie byłem,aby wjeżdżać miedzy nich... :) więc postanowiłem jechać przez wieś.Fragment Centralnego Szlaku Rowerowego Roztocza - droga łącząca Zwierzyniec z Sochami
© cuoresportivoFragment Centralnego Szlaku Rowerowego Roztocza - kierunek Zwierzyniec
© cuoresportivoPrzystanek w pobliżu Roztoczańskiego Parku Narodowego
© cuoresportivoPrzyroda w Roztoczańskim Parku Narodowym
© cuoresportivo
Mapy maja to do siebie,że na większości z nich jest pokazana rzeźba terenu,aby każdy podróżnik wiedział,jakie wyzwania czekają na niego.Pominąłem ten szczegół i przez prawie całą wieś czekał mnie karkołomny podjazd. Kiepsko byłoby,gdyby z którejś bramy wyskoczył burek a ja pod górkę niby-podjeżdżam...Góra Marchwianego niedaleko Tereszpola
© cuoresportivo
W Szozdach przejechałem przez tory i po zerknięciu na mapę skierowałem się na Tereszpol...Miejsce:okolice Lasowej Góry - widok na Roztoczański Park Narodowy
© cuoresportivo
Tuż przed krzyżem znajdującym się po lewej stronie,jest polna droga pnąca się delikatnie ku niebu i po przejechaniu przez lasek na wzgórzu znalazłem się na łączce z nieziemskim widokiem na okolicę.W dolince miejscowość Szozdy
© cuoresportivoWidok na maszt na Górze Kamienica
© cuoresportivoPolne łąki na Łysych Bykach
© cuoresportivo
Reszta relacji wkrótce....
AFTER PARTY...
Miałem parę planów na powrót do miasta chrząszczów - wybrałem plan B - powrót przez Wzgórze Polak.Żółte roztoczańskie mlecze
© cuoresportivo
We wsi Szozdy skręciłem w lewo i jadąc tuż obok linii kolejowej dotarłem do górki,na której były widoczne ścieżki zjeżdżone bynajmniej nie przez babcie wracające skrótem ze sklepu,ale raczej przez extremalnych zawodników na rowerach i być może motorach.Extremalne zjazdy na zachód od wsi Szozdy
© cuoresportivo
Aby dostać się na drugą stronę należy przejechać jeszcze kilkaset metrów i wjeżdża się na most,pod którym biegnie linia kolejowa. Na miejscu zastałem sporą ilość szczegółów w postaci butelek i puszek po imprezach na powietrzu tutejszej młodzieży. :)Fragment linii kolejowej pomiędzy Szozdami a Tereszpolem Biłgorajskim
© cuoresportivo
Dalej już było prosto,gdyż jechałem wg znaków żółtego szlaku rowerowego.Gdzieś na żółtym szlaku rowerowym,na zachód od wsi Poręby
© cuoresportivoŻółty szlak rowerowy - kierunek na wzgórze Polak
© cuoresportivo
I tak dotarłem na Wzgórze Polak a właściwie tylko przejeżdżając obok niego,gdyż czas naglił.Wież niedaleko Panasówki
© cuoresportivo
I na deser zostawiłem sobie kilkukilometrowy zjazd asfaltem do Zwierzyńca...
- DST 31.69km
- Teren 8.90km
- Czas 01:30
- VAVG 21.13km/h
- VMAX 41.56km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
jaki jest najwspanialszy dźwięk na świecie...?
Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 4
...dźwięk wpinania butów w pedały spd! :)
Tak,zaznałem dzisiaj tego uczucia podczas krótkiej wycieczki po okolicy. Chciałem znaleźć taką krótką kilkunastokilometrową trasę na sprawdzanie możliwości swojego organizmu..
Najpierw szosą przez Brody Małe kierowałem się w stronę Zwierzyńca i już w Żurawnicy musiałem zatrzymać się,gdyż drogowcy wymieniają nawierzchnię. Następnie po dojechaniu do Zwierzyńca kolejny przystanek - znowu robotnicy ustawili sygnalizatory i ruch wahadłowy - chcą pewnie zdążyć przed wakacjami ze wszystkimi remontami.
No i standardowo wylądowałem nad Stawami Echo. :))
Kusiło mnie przejechanie się Gościńcem Florianieckim,ale napięty terminarz oraz mus zakupienia stosownego biletu,spowodowały odłożenie tego na następny raz.
Ogólnie jechało mi się bardzo przyjemnie,już w krótkich spodenkach i w koszulce,i nawet silniejszy wiatr nie zmienił moich doznań.
A rower? Coś mi stuka "łagodnie" w suporcie i muszę wyregulować porządnie przednią przerzutkę,gdyż dzisiaj miała focha i nie zawsze chciała przerzucić łańcuch na największy blat w korbie.
Kolejny raz przekonuję się o tym,że im wyższa klasa napędu,tym bardziej bezproblemowa jazda.Samotna wysepka na Stawach Echo w Zwierzyńcu
© cuoresportivoMy bike nad Stawami Echo
© cuoresportivoFragment ścieżki na skarpie nad Stawami Echo
© cuoresportivoMy bike na plaży nad Stawami Echo
© cuoresportivoPlaża nad Stawami Echo w Zwierzyńcu
© cuoresportivo
Ze Zwierzyńca też wracałem szosą,lecz przed Brodami Małymi wjechałem na szutrową polną drogę i przez moment pędziłem wzdłuż torów przy Terminalu Przeładunkowym.
A potem skręciłem w prawo na wschód w stronę wzgórz przy Żurawnicy.Gdzieś w Żurawnickim Lesie na wschód od Wieprza
© cuoresportivoZjazd ze wzgórza do doliny Wieprza
© cuoresportivoRoztoczańskie klimaty wiosenną porą - Żurawnicki Las
© cuoresportivo
Powrót przez Tworyczowski Las i Lipowiec,dalej zjeżdżając z Brodzkiej Góry i kierując się do Szczebrzeszyna.
- DST 9.19km
- Czas 00:23
- VAVG 23.97km/h
- VMAX 30.72km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
do i z pracy
Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 5
Pierwszy raz w tym roku,ale nie ostatni pojechałem rowerem do firmy. Niestety w Kellysie jeszcze słychać echa ostatniego błotnistego wypadu do Zwierzyńca. Koniecznie muszę go rozebrać na drobne części i dokładnie wyczyścić...
Ale w drodze jest nowy sprzęt,niskobudżetowy,do dojazdów do pracy i po Kasztelana do sklepu. :)
- DST 43.16km
- Teren 14.50km
- Czas 02:58
- VAVG 14.55km/h
- VMAX 34.94km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
błoto,dużo błota
Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 8
Dzisiaj BŁOTO grało pierwsze skrzypce,było na każdym szlaku,na każdej części roweru i ubrania,bardziej wsysające opony i takie delikatnie zaznaczające swoją obecność...
Początek był dość spokojny i nie zapowiadał tego,co miało czekać na trasie.
Wycieczka w większej grupie,wśród pasjonatów z roztoczemtb.pl.
Trasa Szczebrzeszyn - Kawęczynek baaardzo UBŁOCONA. Sam początek szlaku ułożony z betonowych kostek,więc mało BŁOTA,ale za to nieźle trzęsie rowerem - bardziej niż jeżdżąc po kostce brukowej.Po jakichś 1500 metrów szlaku wjężdża się na najnormalniejszą polną drogę i tu zaczyna się dramat - BŁOTO,dużo BŁOTA tak zapychającego opony,że jazda w takich warunkach jest niemożliwa. Nawet Czarny Rycerz w Czarnej Zbroi z pewnej telewizyjnej reklamy nie dałby rady. Momentami musiałem nieść swoją maszynę,gdyż BŁOTO zapychało wszystkie obracające się części i trzeba było ciągnąć za sobą rower. Kurczę,tyle BŁOTNISTEJ mazi już dawno nie widziała moja słowaczka.
W końcu udało mi się dotrzeć na spotkanie z resztą pasjonatów i postanowiliśmy w takich BŁOTNISTYCH warunkach dotrzeć do najbliższego asfaltu i na nim popedałować do Zwierzyńca.Na czerwonym zabłoconym szlaku pomiędzy Szczebrzeszynem a Kawęczynkiem
© cuoresportivoW wąwozie niedaleko Kawęczyna
© cuoresportivoRoztoczańskie błoto na moich spodenkach
© cuoresportivoW trakcie teleportacji na Piaseczną Górę
© cuoresportivoCzerwony szlak między Szczebrzeszynem a Kawęczynkiem
© cuoresportivoWszędobylskie błoto na roztoczańskim szlaku wczesną wiosną
© cuoresportivoSamotne drzewo na roztoczańskim szlaku
© cuoresportivo
Nawet na chwilę dotarliśmy na skraj Piekiełka,ale tak tam nawet strach o tej porze wjechać,gdyż wiązałoby się to z noszeniem roweru na plecach i brodzeniem po kolana w błocie i wodzie spływającej w każdym wąwozie - ale jeszcze miesiąc i będziemy eksplorować to miejsce.Tak wygląda rower po przejechaniu jakiegokolwiek polnego lub leśnego szlaku wczesną wiosną
© cuoresportivo
Na szosę wjechaliśmy poprzez długi wąwóz w miejscowości Kawęczyn.Rowery górskie w swoim żywiole
© cuoresportivo
Dalej utwardzoną drogą dostaliśmy się do bram Roztoczańskiego Parku Narodowego i w związku z tym,że na jego terenie jest absolutny zakaz jazdy rowerem oprócz wyznaczonych ścieżek,musieliśmy użyć teleportacji i po wciśnięciu czerwonego przycisku znaleźliśmy się na Piasecznej Górze,z której roztaczał się wspaniały widok na lasy przy Zwierzyńcu.Na szczycie Piasecznej Góry w Zwierzyńcu
© cuoresportivoWidok z Piasecznej Góry na Zwierzyniec
© cuoresportivoWidok z Bukowej Góry na okolice Zwierzyńca
© cuoresportivoOkolice Roztoczańskiego Parku Narodowego
© cuoresportivoRoztoczańska dolina wczesną wiosną
© cuoresportivoBłoto wszędzie pozostawiało swój ślad
© cuoresportivo
Na sam koniec połowa grupy zajechała na myjnie w Brodach Małych. :)Odpoczynek górskich rumaków w okolicach Roztoczańskiego Parku Narodowego
© cuoresportivoWjazd na Bukową Górę od południowej strony
© cuoresportivo
BŁOTO RULEZ...
- DST 37.15km
- Teren 1.00km
- Czas 01:29
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 40.12km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
samotny rajd na Wzgórze Polak
Środa, 9 marca 2011 · dodano: 09.03.2011 | Komentarze 3
W końcu udało mi się wygospodarować trochę czasu i wsadzić swoje cztery litery na rowerowe siodełko..
Tak sobie pomyślałem,że fajnie byłoby stworzyć listę kilku lub kilkunastu miejsc godnych zobaczenia przez potencjalnego podróżnika przybywającego na Roztocze. Jednym z takich miejsc jest Wzgórze Polak znajdujące się w pobliżu trasy Biłgoraj - Zwierzyniec,jakieś cztery kilometry od tego ostatniego. Do wzgórza prowadzi żółty szlak rowerowy na granicy lasu,który należy do Roztoczańskiego Parku Narodowego a więc każda próba wkroczenia na te tereny może wiązać się ze spotkaniem strażników leśnych i zmniejszenie zawartości swojego portfela - oczywiście odnosi się to do rowerzystów.
Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na lasy północnej części Puszczy Solskiej.
To tyle suchych informacji...
A jazda na rowerze? O pierwszych kilku kilometrach wolę zapomnieć - totalny brak kondycji po zimie połączony z rozwijającym się łasucholizmem i dodatkowo wiatrem wiejącym akurat z tego kierunku,gdzie zmierzałem,to wszystko spowodowało,że czułem się jakbym płuca zostawił gdzieś bardzo daleko i nie wiedział gdzie.
Czerwone wino też nie poprawia kondycji. :)
Dopiero w Zwierzyńcu poziom bicia mojego serca spadł do jakichś 289 uderzeń na minutę i dopiero sobie uświadomiłem,że teraz czeka mnie kilkukilometrowy podjazd pod Panasówkę. Na szczęście płuca mnie dogoniły i cały mechanizm "ja i rower" zmierzał w kierunku Wzgórza Polak.
Trasa Zwierzyniec - Biłgoraj należy do raczej ruchliwszych i nie polecam jeżdżenia tam z zamkniętymi oczami i z piwem w ręku.
Jako,że obecnie jestem w trakcie budowania z różnych części drugiego roweru przeznaczonego do dojazdów do pracy i po Kasztelana do sklepu,toteż temat zmiany amortyzatora w Kellysie zostaje odłożony na okres letni. Chyba,że podkradnę się do miejsca,gdzie mój Młodszy Brat trzyma swojego Kellysa z cudownie białą Rebą i... :)Na Wzgórzu Polak niedaleko Panasówki
© cuoresportivoPomnik na Wzgórzu Polak niedaleko Panasówki
© cuoresportivoWidok ze Wzgórza Polak na Lipowiec i Górę Tałandy
© cuoresportivoPomnik na Wzgórzu Polak
© cuoresportivoMoja Kelly odpoczywająca po śnieżnym podjeździe na Wzgórze Polak
© cuoresportivoKrótki odpoczynek na Wzgórzu Polak
© cuoresportivoZimozielony barwinek czekający na wiosnę
© cuoresportivoSamotny Czarny Rycerz przy swoim rumaku
© cuoresportivoWidok ze Wzgórza Polak na Hedwiżyn
© cuoresportivo...a niebo dzisiaj było tak niebieskie,jak marzenia...
© cuoresportivoGóra Kamienica i wieża na niej
© cuoresportivoWzgórze Polak od zachodniej strony
© cuoresportivo
Może i chwila już jest zbyt późna,ale moim postanowieniem na ten rok jest jeszcze więcej jeździć,niż rok temu,więcej robić fotek(najgorszy ból wożenia lustrzanki ze sobą,to jej waga - dopiero po powrocie do domu i zrzuceniu fotek do komputera,cała niechęć znika i pojawia się rowerowy banan :))...aby potem zimą wracać do miejsc,które odwiedziło się na rowerze.
Plany wystartowania w maratonie w Nałęczowie też odkładam na następny rok,więc wszyscy chcący uczestniczyć w tej imprezie mogą spać spokojnie. :)))
- DST 60.40km
- Czas 02:35
- VAVG 23.38km/h
- VMAX 35.58km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
być jak Clint Eastwood...
Wtorek, 8 lutego 2011 · dodano: 08.02.2011 | Komentarze 5
"...czasami spotykasz na swojej drodze kogoś,kogo lepiej nie drażnić - to ja..."
Słowa Clinta Eastwooda mógłbym odnieść do dzisiejszej sytuacji pogodowej a w szczególności do tego jednego bardzo denerwującego czynnika zimowo - wiosennej aury - wiatru.. Wiał z każdej strony,z przodu,z tyłu,z boku,z góry. Najgorsze były te boczne podmuchy,dość silne na otwartych przestrzeniach. Kto dziś jeździł,ten wie.
A na Roztoczu pomimo pięknej pogody przeszkadzał jedynie wiatr..
Hardcorem byłby ten,kto zdecydowałby się jeździć na rowerze bez trzymanki. :)Las w Roztoczańskim Parku Narodowym
© cuoresportivo
Myślałem,że jak wjadę w las,to przestanie wiać - to było złudzenie. Oprócz tego w lesie leży jeszcze dużo śniegu,nie wszędzie,i czuć bardzo chłodne powietrze wjeżdżając pomiędzy drzewa.Zabroniony wjazd na Górę Obrocz w Roztoczańskim Parku Narodowym
© cuoresportivoMój ulubiony motyw - mech w lesie
© cuoresportivo
Wziąłem ze sobą dwa bidony - jeden z napojem dla mnie a drugi ze zwykłą wodą ,włożony w uchwyt,na roztoczańskie burki. Prawdziwe ich watahy ostatnio widzę wałęsające się bez celu po okolicy.Pojazd strudzonego wędrowca
© cuoresportivoDroga w Roztoczańskim Parku Narodowym między Zwierzyńcem a Józefowem
© cuoresportivoDziwny drewniany budynek przy stacji Józefów Roztoczański
© cuoresportivo
Cel wycieczki został osiągnięty,chociaż nie zrobiłem w Józefowie żadnego zdjęcia."Józefów wita" - w pobliżu Józefowa Roztoczańskiego
© cuoresportivoDroga w Roztoczańskim Parku Narodowym
© cuoresportivo
Wody na jezdni było sporo,szczególnie na odcinku leśnym między Zwierzyńcem a Józefowem Roztoczańskim. Topniejącego śniegu na poboczu całkiem sporo. I oczywiście pełno dziur w jezdni - a najgorsze są te wypełnione wodą...Kapliczka przy drodze niedaleko Leśniczówki Kruglik w Roztoczańskim Parku Narodowym
© cuoresportivo
Dzisiaj bardzo ciężko jechało się,wiatr był zdecydowanym liderem w przeszkadzaniu samotnemu rowerzyście. W Kellysie coś zaczyna mi piszczeć,być może od strony korby idzie ten dźwięk.Muszę to sprawdzić.
- DST 27.56km
- Czas 01:09
- VAVG 23.97km/h
- VMAX 36.25km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
a na roztoczańskiej połaci...
Poniedziałek, 7 lutego 2011 · dodano: 07.02.2011 | Komentarze 2
Pierwszy raz w tym roku i od razu z pełną mocą. Dwa miesiące bez roweru i akurat wybrałem taki dzień,w którym wiatr szalał i z każdej strony napierał na mnie..
Ale pierwsze metry przejechane na rowerze po raz kolejny pokazały mi,że kocham ten sport!
Napęd przesmarowany i dokładnie wyczyszczony działał niczym szwajcarski scyzoryk - i tak powinno być zawsze.
A sama dzisiejsza jazda - na szosie w miarę sucho,ale odcinek drogi od Zwierzyńca do Stawów Echo prowadzący przez lasy,z mokrym podłożem i śniegiem na poboczu. I ten chłód wiejący spomiędzy drzew - zima wciąż jest na Roztoczu.
Powoli trwa budowanie pojazdu na dojazdy do pracy,takiego nie rzucającego się w oczy potencjalnym łobuzom..
Aha,roztoczańskie burki budzą się z zimowego snu.. :)Fragment plaży nad Stawami Echo
© cuoresportivoStawy Echo zimową porą po spuszczeniu wody
© cuoresportivoFragment ścieżki nad Stawami Echo
© cuoresportivoZaproszenie do wjazdu do lasu - okolice Stawów Echo w pobliżu Zwierzyńca
© cuoresportivoJesienne klimaty w samym środku zimy
© cuoresportivoNa tarasie widokowym nad Stawami Echo
© cuoresportivoWejście na teren Stawów Echo w Zwierzyńcu
© cuoresportivoStawy Echo zimową porą - po jesiennym spuszczeniu z nich wody
© cuoresportivoPrawie,jak jesień a to dopiero luty
© cuoresportivoMałe wariacje na temat tego,co dotykają opony
© cuoresportivo
- DST 14.68km
- Teren 8.70km
- Czas 00:57
- VAVG 15.45km/h
- VMAX 24.54km/h
- Temperatura -6.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Poniedziałek, 13 grudnia 2010 · dodano: 13.12.2010 | Komentarze 5
Musiałem,po prostu musiałem to zrobić. Zbyt długo nie jeździłem, zbyt dużo wpisów na bikestats przeczytałem, abym całą zimę przesiedział w ciepłym domu i jeździł tylko samochodem... Temperatura raczej mroźna z tendencją do bardzo mroźnej. Sytuacja na drogach głównych dobra, na tych pozostałych drugorzędnych - średnio kiepska, gdyż pod świeżym śniegiem kryje się zdradliwa lodowa powierzchnia i jazda w takich warunkach wymaga maksymalnego skupienia. Nie rozglądania się na boki, co w moim przypadku jest dosyć trudne. Ale udało się - bez żadnej wywrotki wróciłem do miejsca, skąd wyruszyłem...Widok na Górę Brodzką od strony Brodów Małych
© cuoresportivo
Ubrany byłem raczej ciepło,przynajmniej tak mi się wydawało - po pół godzinie zaczęło się mrowienie w palcach. Próbowałem je rozgrzewać a nawet stukałem nimi o dźwignie hamulców.. Na nic to się zdało. Dopiero w domu udało mi się jakoś rozgrzać.Dzika róża zimową pora na Roztoczu
© cuoresportivoWidok z Brodzkiej Góry na dolinę Wieprza
© cuoresportivoDroga na Lipowiec w pobliżu Góry Brodzkiej
© cuoresportivo
Krajobraz wszędzie taki sam, biało-szary i ponury szczególnie, gdy brak jest słońca na niebie.Dolina Wieprza i mnóstwo drobnych potoków
© cuoresportivoWieprz zimową porą na Roztoczu
© cuoresportivoMost na rzece Wieprz na Roztoczu
© cuoresportivoDolina Wieprza przykryta białym puchem - Roztocze Zachodnie
© cuoresportivo
- DST 21.66km
- Teren 14.30km
- Czas 01:19
- VAVG 16.45km/h
- VMAX 43.07km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Kellys Madman
- Aktywność Jazda na rowerze
zdobywanie Piekiełka
Wtorek, 16 listopada 2010 · dodano: 16.11.2010 | Komentarze 4
Wtorek zapowiadał się dosyć pogodnie,od rana było piękne słońce i niebo,jak marzenie. Oczywiście zanim zebrałem się na rower,to upłynęło pół dnia,ale musiałem pozałatwiać parę spraw na mieście. I tuż przed godziną piętnastą wyruszyłem z myślą dotarcia do pewnego magicznego miejsca,które od pewnego siedzi w mojej głowie w szufladce z napisem "eksploracja"...
Początek trasy jak zwykle pod górkę,na rozruszanie myśli i rozgrzanie mięśni.
Jesień w pełni zagościła na Roztoczu i na dodatek zaczęło się robić chłodniej i mgliście. Na szczęście było jeszcze jasno i miałem zamiar wrócić do domu przed zapadnięciem ciemności. Instynkt rowerzysty podpowiedział mi o zabraniu ze sobą lampek na przód i tył mojej ukochanej...Droga biegnąca w wąwozie w Szczebrzeszynie,tuż przy cmentarzu na wzgórzu
© cuoresportivoDrogowskazy na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn
© cuoresportivo
Mgła coraz bardziej mleczna otaczała mnie - w taką pogodę naprawdę super jeździ się na szlakach bardziej miętkich... Podłoże w miarę suche,gdzieniegdzie niegroźne kałuże. Po drodze minął mnie samotny motocyklista,jeden z tych wypróbowujących swoje maszyny w terenie.Zaczyna robić się mgliście na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn
© cuoresportivo
Jako,że mam taką naturę ciągłego rozglądania się na boki podczas jazdy rowerem,to w pewnym momencie na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn zauważyłem wąwóz a w nim jakieś dość solidne małe konstrukcje architektoniczne. Było ich co najmniej trzy sztuki w wąwozie i miały jakiś metr wysokości od strony "skoczni". Ale też można było ominąć te hopki,gdyż obok był sprytnie i solidnie wyprofilowany objazd.Hopki w wąwozie przy szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn
© cuoresportivoHopka do skakania - widok od dołu - wąwóz przy szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn
© cuoresportivo
Zatrzymałem się na chwilę na trasie w celu uzupełnienia płynów w organizmie poprzez wypicie z bidonu najlepszego izotonika na świecie w jesienne chłodne dni - soku malinowego. Rozgrzał mnie a ja porobiłem parę fotek.Roztoczańskie klimaty - suche trawy na szlaku Kawęczynek - Szczebrzeszyn
© cuoresportivoMoja opona,najlepsza z najlepszych dla mnie
© cuoresportivo
Rower na razie dość dzielnie znosił moją jazdę pełnym slalomem po polnej drodze. Wszystko chodziło w nim idealnie. Ostatnio postanowiłem czyścić tylko cały napęd i amortyzator oczywiście,całkowicie pomijając całą ramę i koła.Coraz bardziej mgliście na trasie
© cuoresportivo
W końcu dotarłem do północnych krańców Piekiełka - jest to rezerwat geologiczny znajdujący się na północ od Szczebrzeszyna. W tym rezerwacie znajduje się kilkadziesiąt głazów - piaskowiec batiacki. Niektóre są częściowo ukryte w ziemi i można znaleźć takie,które mają nawet 10 metrów średnicy.Piekiełko i jego mroczne wąwozy jesienną porą
© cuoresportivo
Nazwa Piekiełko wiąże się z kilkoma legendami. Jedna z nich mówi o czarcie,który ubrał się za parobka i oświadczył ładnej dziewczynie,ale ta wybrała innego i czart zezłościł się i postanowił w dniu jej ślubu z innym mężczyzną zasypać głazami kościół,w którym miała się wyjść za mąż. Niestety lecąc w południe zapiał kur we wsi i czart stracił swą moc i zrzucił kamienie na pobliskie pola. Od tamtego dnia straszy tu w południe i o północy... ale wracając do współczesnych czasów,naczytawszy się o tym magicznym miejscu pełnym wąwozów wkroczyłem dzielnie na te tereny. Wybrałem nie najlepszą porę roku i oczywiście dnia. Dzień zaczynał ustępować nocy i mgła wkradała się w wąwozy. A ja na rowerze zapędziłem się tak,że już nie było drogi powrotnej. Błoto ogromne miejscami i nie było innej opcji jego wyminięcia niż przeskoczenie lub ubabranie się w tej lepkiej mazi.Piekiełko - popołudniową porą
© cuoresportivo
Gdy robiłem zdjęcia,miałem wrażenie,że ktoś za mną stoi i za chwilę położy dłoń na moim ramieniu.To jest całkowicie inne uczucie od pozostania samemu na cmentarzu w ciemną noc. Co chwilę rozglądałem się wokół siebie i nasłuchiwałem odgłosów chodzenia po mokrych liściach...
Tylko parę czarnych ptaków przeleciało wysoko nad Piekiełkiem tak,jakby ktoś je przestraszył a one uciekały z tego miejsca zanim nastanie północ...Piekiełko - jesiennie i mroczno w listopadowe popołudnie
© cuoresportivo
Parę razy wpadłem w błoto,które bawiło się ze mną wyśmienicie i miało ubaw "po pachy" z mojej nieporadności wieczorną porą. Często prowadziłem rower. Zjeżdżałem większym wąwozem,do którego co kilkanaście metrów wpadały inne mniejsze z obu stron. Dodatkowo sam wąwóz postanowił mnie jeszcze bardziej zaskakiwać niż błoto i było dużo zakrętów. A podłoże często nierówne,dużo powalonych drzew i kamienie zdradziecko czające się na moje opony...
Ale ja parłem naprzód,ciągle oglądając się za siebie i w górę też... i te ciągłe dreszcze na całym ciele. Zdjąłem okulary,żeby mieć lepszą widoczność...Jesienne klimaty w Piekiełku na Roztoczu
© cuoresportivo
Błoto,mgła,zbliżająca się noc w nieznanym terenie,gdzie tylko mój zmysł orientacji w terenie pomagał mi w ciągłym pedałowaniu przerywanym dosyć często przeprawianiem się "skocznym" przez błota i kałuże. W duchu dziękowałem tym wszystkim,którzy wymyślili rowerowe oświetlenie...
Lampka przednia była idealna na takie żółwie tempo,do jakiego zmusił mnie zły Pan Wąwóz i natarczywe Błotko. Myśli ciągle biegły w stronę najbliższych zabudowań,do których chciałem dotrzeć zanim północ zastanie mnie w Piekiełku. Nasłuchiwałem odgłosów samochodów i wiedziałem,że gdzieś niedaleko musi być szosa... Najgorsze było wyjście z wąwozu,gdyż postanowiłem się wspiąć po jednym "mniejszym" wąwoziku - niestety pod liśćmi było błoto i buty strasznie ślizgały się pomimo dobrej podeszwy,podobno idealnie nadającej się w taki teren. w końcu wygramoliłem siebie i moją towarzyszkę słowaczkę na górę zostawiając za sobą ciemny i ponury wąwóz.
Nigdy nie chciałbym w nim zostać sam na noc w rozbitym namiocie! O nie...Błotne jesienne zakamarki w Piekiełku
© cuoresportivo
Przedzierałem się przez krzaki jeżyn,jakieś duże suche trawy a w nich wydeptane ścieżki dzikiej zwierzyny. Zauważyłem ślady ciągnika,który musiał jakoś tu dotrzeć,więc ostatkiem sił prowadziłem rower. Udało się,dotarłem do jakiejś polnej drogi,która za chwilę chowała się w najbardziej ponurym z lasów. Dodatkowo co jakiś czas na drzewach przy drodze były zaczepione jakieś ubrania. dopiero później uświadomiłem sobie,że pewnie tak oznaczają drogę rolnicy,którzy nocą wycinają drzewa w lesie... Ale umysł myśli o najgorszym,zawsze...
W końcu dotarłem do szosy. Mgła ogromna. Widoczność na 50 metrów. I tak szosą wróciłem do domu cały ubłocony. Rower nadaje się wyłącznie do porządnego mycia na myjni.Moje butki upaprane w błotku z Piekiełka
© cuoresportivo